Miód i Wino

Byłem zachęcony kilkoma reklamami i opowiastkami, ale mimo wszystko kiepsko. Nie podobało mi się.

Szlachecka bomba - tak bym określił to miejsce. Trafiłem tam z racji tego, że przyjechali do mnie znajomi z Anglii i chcieli posmakować iście staropolskich potraw. Wszyscy rekomendowali Miód i Wino Restauracje Szlachecką jako takowe magiczne miejsce.

Już przed wejściem wita nas husarz w żelaznej zbroi trzymając w dłoniach kartę menu. Wystrój jest bardzo mocno wystylizowany na chłopską karczmę z czasów Pana Zagłoby i słynnych królów Polskich. Można by rzec, że pół muzeum się tam znajduje - wszystko jednak poukładane w przemyślany sposób tak, że nie przytłacza a upiększa.

Menu bardzo koszerne. Wybraliśmy "michę różnorodnych pierogów" oraz "Płonący przekładaniec z szabli podawany". Byliśmy zszokowani sposobem podania. W naszej części restauracji zgasły światła zaczęły bić bębny i dwóch kelnerów w strojach szlacheckich podeszło do nas z płonącymi szablami nadzianymi mięsem i owocami. Gdy ogień się wypalił, jeszcze wrzące danie zostało nam ściągane z szabli prosto na talerze - po czym wszyscy w restauracji zaczęli bić brawa. Prawdziwe przedstawienie. Znajomi nie zapomną chyba tego do końca życia. Przez całą biesiadę towarzyszyła nam muzyka na żywo. Bardzo polecam!!