Ołtaszyńska

Leczyłem w tej przychodni swoją kotkę. Przychodnia moim zdaniem dobra. Lekarze byli zawsze uprzejmi i widać było, że zależy im na wyzdrowieniu zwierzęcia.

Zdecydowanie nastawieni na pomoc, a nie na kasę - ceny nie były wygórowane, a gdy okazało się że kotka będzie wymagać długotrwałego leczenia dr. Rzepka od razu dał nam zniżkę na wizyty.

Wady? Popołudniami i w weekendy jest duże obciążenie i nieraz trzeba długo czekać, nawet na umówioną wizytę bywały spóźnienia. Jeżeli tylko ma się możliwość to lepiej iść rano lub koło południa, kiedy jest luz. Trudno jednak mieć do nich o to pretensje, bo budynek lecznicy nie jest duży a klientów sporo.

I tak, maszyna kontrola dla rentgenu znajduje się w pokoju obok - tak jak w niemal każdym innym gabinecie rentgenowskim który w życiu widziałem. Nie wiem skąd to oburzenie, że lekarz przechodzi do innego pokoju żeby zrobić zdjęcie.

Suma sumarum, polecam przychodnię.

Wszystkim właścicielom zwierząt odradzam tę przychodnię. Po zrobieniu badań, lekarze wystwaili kompletnie błędną diagnozę - przy wynikach wskazujących na problemy z nerkami zalecili dietę wysokobiałkową. Kot prawie zdechł, oni byli zaskoczeni, że stan się nie poprawia. W ostatniej chwili przeniosłam kota do innej przychodni. Uważam, że lekarze w Ołtaszyńskiej są niedouczonymi, skupionymi na jak najwyższym zarobku ludźmi. Całe leczenie u nich było bardzo kosztowne, ale co najgorsze - szkodliwe dla kota. Dodatkowo ich aparat Roentgenowski to maszyna rodem z ZSRR, a przy robieniu zdjęć zostawiają ze zwierzęciem pacjenta. Czyżby niepokoiło ich wysokie promieniowanie? Być może warto zainwestować w nowszy sprzęt? Moja noga tam nigdy więcej nie postanie. Agnieszka Iwanicka